Mój urlop właściwie jeszcze się nie skończył, ale jego najciekawszy fragment jest już niestety poza mną. Wróciłem do miasta i z całą intensywnością rozmyślam nad nowymi wpisami. Choć na razie duchem raczej jestem jeszcze w kajaku. Muszę się przyznać, że podczas wyjazdu nie narobiłem oszałamiającej ilości instagramów. Prawdę powiedziawszy powstało ich zaledwie kilka. Ze względu na, że się tak wyrażę, dość mokre środowisko urlopowe, zdjęcia robiłem głównie wodoodpornym kompaktem córy (niesamowita wygoda – żadnych zmartwień jeżeli chodzi o zabrudzenie i zmoczenie, no i świetna zabawa kiedy możesz zrobić chlup z aparatem jeziora!). Fotografowałem też trochę moją lustrzanką, żeby się całkiem nie odzwyczaić :).
Na dobry początek, dla ponownego rozkręcenia się, zamieszczam kilka zdjęć powstałych bezpośrednio przed moim urlopem:
To jeden z moich ulubionych instagramów. Przedstawiam Wam naszą ko-córkę Tosię:
-20%
Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu