Odkąd zacząłem pasjonować się fotografią mobilną dość często mam wrażenie, że ludzie (a zwłaszcza ci związani w jakiś sposób z fotografią) traktują mojego nowego hopla z lekkim przymrużeniem oka. Szczerze powiedziawszy to wcale im się nie dziwię, bo sam do niedawna tak traktowałem fotografujących komórkami. Myślałem sobie: rany, kup człowieku chociaż najprostszy aparat kompaktowy a wiele zyskasz, przy czym wcale się dużo bardziej nie nanosisz. Dzisiaj wiem, że technologiczna przepaść między przeciętnym aparatem kompaktowym a aparatem wbudowanym w niezły smartfon bardzo się zmniejszyła, a przede wszystkim wiem, z własnego doświadczenia, że telefonem też można zrobić niezłe fotografie. Wiem już także, że mobilne aplikacje służące do obrabiania zdjęć potrafią z siebie wypluć zaskakująco interesujące obrazy. Zrozumiałem, jak już kiedyś pisałem, że jeden typ aparatu fotograficznego, w rękach świadomego fotografa, nie zastępuje innego typu, ale go uzupełnia. Tak jak długoogniskowy obiektyw stosuje się w innych celach niż krótkoogniskowy. Tak jak obiektywem makro nie robi się takich samych zdjęć jak rybim okiem, a z aparatem wielkoformatowym nie biega współcześnie po ulicy żaden paparazzi.
Ale właściwie to ja wcale nie o tym chciałem napisać. I chyba o tym, o czym chciałem, to już dziś nie zdążę, więc napiszę kiedy indziej :).